Puck był pierwszą bazą lotnictwa morskiego kajzerowskich Niemiec i jedną z większych podczas I wojny na Bałtyku. Tu mieściły się warsztaty lotnicze oraz szkoła pilotów. Burzliwe wydarzenia roku 1918 bunty, strajki i protesty nie ominęły też regionu pomorskiego.
Stacjonujący w Pucku marynarze mieli mocno lewicowe poglądy. Na wieść o poczynaniach swoich „towarzyszy” w bazie lotnictwa morskiego w Kilonii (Kiel) i w rocznicę rewolucji październikowej przyłączyli się do buntu.
7 listopada 1918 wybrali Radę Robotniczo-Żołnierską, która skierowała do Naczelnego Dowództwa w Gdańsku następujące postulaty:
- lepsze traktowanie marynarzy,
- jednakowe wyżywienie dla oficerów i żołnierzy,
- odwołanie niektórych mało popularnych oficerów,
- abdykacji cesarza.
Liderem ruchu został starszy marynarz Müller, którego oficerowie określali jako „człowieka rozważnego i roztropnego”.
Generałowie gdańscy początkowo wierzyli, że mogą krwawo stłumić bunt marynarzy i dlatego jeszcze tego samego dnia wydali rozkazy o skierowaniu wojska z gdańskiego garnizonu do Pucka.
Do pertraktacji między stronami włączyło się dowództwo bazy lotniczej. Dzięki temu udało się ostudzić zapędy generalicji, a rewolucjoniści nie wkroczyli do Pucka.
Skierowali się do Redy zajmując stację kolejową i wstrzymując pociągi czekali na nadejście wojska.
Ostatecznie do natarcia na „rewolucyjny Puck” nie doszło. Sytuacja była dynamiczna. Dowództwo garnizonu nie było pewne wydarzeń w samym Gdańsku oraz tego, czy żołnierze będą walczyć z marynarzami.
W samym Gdańsku również wrzało, ale to już pozostawiam na kolejny artykuł.